7 listopada 2015

Wspomnienie 1

Wspomnienie skopiowane z forum internetowego

Witam wszystkich.
Natrafiłam przypadkiem na Wasze forum i nie mogę się oprzeć pokusie naskrobana paru słów. Wilkszyn to miejsce mojego dzieciństwa choć tu nie mieszkałam nigdy. Ups przepraszam , kiedy się urodziłam to rodzice przez pierwszy rok mieszkali u moich dziadków właśnie w Wilkszynie. Spędzałam tu jednak każde wakacje mniej więcej od połowy lat 80-tych. Do Wilkszyna zostali przesiedleni moi dziadkowie zarówno ze strony mamy jak i taty. A także rodzeństwo moich dziadków ich bliscy i przyjaciele. Tu moi rodzice chodzili do szkoły, tu dorastali , tu się poznali i zakochali w sobie, taki niby banał ale mnie rozczula ilekroć odwiedzam Wilkszyn.
Kiedy sięgam pamięcią wstecz, widzę wyprawy na Kirschberg, jazdę wozem pełnym siana z dziadkiem,
pamiętam jak zaszczepiłam w sobie smykałkę archeologiczno odkrywczą na cmentarzu. Z tyłu za obecnym cmentarzem odnajdowaliśmy z kuzynostwem zbeszczeszone i porzucone nagrobki niemieckie. Próbowaliśmy odczytać co jest na nich napisane i tworzyliśmy niezliczone historie z dreszczykiem związane z tymi znaleziskami.
Pamiętam odpusty pod koniec sierpnia. Pełne kramów i tandetnych choć cieszących nas zabawek. To było prawdzwe święto. My dzieciaki czekaliśmy na nie jak na gwiazdkę.
Pamiętam kiosk koło pętli autobusowej gdzie kupowaliśmy losy na loterii gdzie naszą największą wygraną był kolejny los. Ale oczami wyobraźni wdzieliśmy już te małe i duże fiaty które były główną nagrodą, ba czasem nawet trafił się polonez , oczywiście w naszych marzeniach.
Pamiętam jak wyławiałam rzęsę dla kaczek ze stawu koło kościała, oczywiście w asyście babci lub cioci.
Pamiętam jak na tymże stawie jeździłam zimą na łyżwach z kuzynką.
Pamiętam gęsi Panni Rogalowej których bałam się jak niczego na świecie, zawsze kiedy przechodziłam syczały złowieszczo.
Pamiętam pierwsze zarobione pieniądze na plantacji truskawek.
Pamiętam sklep przy pętli i sprzedawczynię o groźnym wyglądzie- zanim weszłam do niego ustalałm z góry co kupię żeby nie musieć tam stać zbyt długo. Myślałam że sprzedawczyni będzie na mnie o to zła
Pamiętam wyprawy bez zgody cioci na Zyglong ( nie wiem jak to się pisze- tak mówiliśmy jako dzieci)
Pamiętam sierpniowe grzybobranie, początki były trdne - zimno, mokro i baardzo rano ale kiedy wracaliśmy z koszami grzybów z wielką bandą i z piosenką na ustach, szybko zapominaliśmy o rannych niedogonościach
Pamiętam Miecia z którego my hultaje podśmiechiwaliśmy się nieludzko,
Pamiętam zaduszki i wyprawy nocne na cmentarz oświętlony cudnie milionami lampek, robiliśmy rękawice , polewając ręce gorącym woskiem. Nigdy nie było to dla mnie smutne święto.
Pamiętam kalinę przy domu mojej świętej pamięci ukochanej babci...
Tak, teraz jeżdżę już właściwie tylko na Wasz cmentarz, piszę Wasz ale jest on też bardzo mój. Tu leżą moje babcie, moi dziadkowie, ciocie, wujkowe.
Kuzynostwo się rozjechało po świecie, koledzy i koleżanki powyrastali i trudno ich teraz rozpoznać , Wilkszyn się rozrósł, plebania wyremontowana, przybyło domów. To już nie jest moje miejsce ale sentyment ogromny pozostał. To zawsze było DOBRE MIEJSCE i takim pozostanie w mojej pamięci.
Pozdrawiam wszystkich
Sentymentalna ja