str.51
Fragment wspomnień byłej mieszkanki Wilkszyna.
Moje wspomnienia ostatnich miesięcy w Wilxen (Wilkszyn) Marianne Thiemann, z domu Stoller
Lato 1944 – mam 6 lat. Jako dziecko nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest wojna i że zbliża sie jej zakończenie. Dzieci nie byly wówczas z tymi problemami skonfrontowane...
...Dobrze pamiętam jak penetrowaliśmy okolice Hilgebusch (Bagienne Zarośla?) Okolice te były mi znane, gdyż tam moi dziadkowie mieli swoje pola. Często tam bywałam podczas żniw i koszenia trawy. Podczas tych wycieczek trafiliśmy z bratem na przepiękny park. Bramy były otwarte i doszliśmy do przecudnego domu. Było jak w bajce. Nie było żywej duszy a wnętrze zdewastowane. Było to jednak zatrważające. Dzisiej wiem, że była to willa Bruegmanna, tak zwany dwor Smetankhof. (Część tej willi została przed końcem wojny przeznaczona na schronisko dzieciece - NSV Heim Wilxen – z przeznaczeniem dla dzieci wrocławskich (Breslauer Kinder).
Właścicielką willi była Pani Bruegmann która była współdziedziczką fabryki obuwia „Dorndorf” we Wrocławiu (fabryka istnieje do dzisiaj w Niemczech Zachodnich) i wybudowała sobie w pobliżu Wilkszyna za sporą ilość pieniędzy (mówi się o 2 milionach Marek) około roku 1925 okazałą willę z wielkim parkiem (w nazewnictwie miejscowym określano ją jako „willa Brinkmann”)
Foto